środa, 21 czerwca 2017

MICHEL MERCIER kids - profesjonana szczotka do włosów w wersji "Girlie"

 Na ratunek splątanym włosom!


 Taką minę miała moja córka, gdy kazałam jej rozczesać włosy pierwszy raz nową szczotką i gdy nie spodziewała się, że ta szczotka zupełnie różni się od tych dotychczasowo używanych przez nas ...

Witajcie moje drogie mamy - a zwłaszcza mamy dziewczynek o długich włosach.
Pewnie jak i ja uwielbiacie rozczesywać splątane kosmyki waszych księżniczek ? Bo dla moich uszu nie ma  nic milszego od porannych krzyków:
- "Nie szarp!"
- "Ała ... to boli!"
- "Zostaw moje włosy!"

Wiec jeżeli macie dość porannych przebojów związanych z rozczesywaniem włosów waszych milusińskich - ten post jest pisany z myślą o Was :)




Marka Michel Mercier to cała gama szczotek skierowanych dla osób o różnym typie włosów.
Ja przymierzam się do zakupu szczotki dla siebie, ponieważ jestem bardzo zadowolona jak sprawdza sie w pielegnacji włosów mojej córki i mam nadzieję ze większa wersja równiez będzie się doskonale spisywać.

W wersji kids mamy do wyboru 3 typy szczotek: do włosów normalnych, cienkich i grubych.
Bardzo ważne jest by dobrać odpowiedni rodzaj szczotki do typu włosów, aby szczotka dobrze spełniała swoje funkcje.

"Sekret tej innowacyjnej szczotki leży w unikalnym opatentowanym rozkładzie geometrycznym 428 końcówek o 32 różnych wysokościach i 16 różnych średnicach i lokalizacjach końcówek, które rozpraszają siłę nacisku wywieraną na włosy podczas szczotkowania. W rezultacie pozwalają na wyjątkowo przyjemne rozczesywanie, oraz redukują łamliwość oraz wypadanie włosów spowodowane szczotkowaniem"

Szczotka „Girlie” została stworzona specjalnie dla dziewczynek od 3-go roku życia.  Dzięki niej rozczesywanie włosów Twojego dziecka wreszcie będzie przyjemne. Szczotka nie szarpie i nie wyrywa włosów i świetnie sobie radzi nawet z najbardziej splatanymi włosami ".


Córka ma włosy cienkie i delikatne wiec wybrałyśmy szczotkę w soczystym pomarańczowym kolorze - przeznaczoną do pielęgnacji tego typu włosków.



Na pierwszy rzut oka szczotka kusi kolorem, bardzo intensywny , przyjemny na pewno spodoba się każdej dziewczynce.

Jest plastikowa a szeroki rozstaw ząbków  ułatwia utrzymanie jej w czystości.
Przy rozczesywaniu nie szarpie włosów, dobrze radzi sobie z kołtunami i tymi mniejszymi i tymi większymi też 

No i zdecydowanie ułatwia rozczesywanie włosów. Moja córka może nie pokochała tej czynności, ale odkąd szczotka jest w naszym domu przede wszystkim skończyły się poranne krzyki no i córcia sama dba o swoje włoski. Zaczęło jej to sprawiać przyjemność, nie muszę jej o tym przypominać. 
Czesze i czesze aż włosy lśnią gładkością  i nie wśród nich ani jednego kołtuna!

Polecamy - Mama i córka :) 
P.S. - Zadowolenie widać w oczach





sobota, 17 czerwca 2017

DERMA PLUS - czyli jagody Goji nie tylko do jedzenia ( pianka do kąpieli )





Dziś na blogu moi mili gości totalna nowość na polskim rynku, mianowicie pianka do kąpieli z dodatkiem ekstraktu z jagody Goji włoskiej firmy Derma Plus.

Lubię jagody Goji są smaczne i zdrowe, ale pierwszy raz mam styczność z nimi jako dodatkiem do produktów kosmetycznych. Dopiero gdy przeczytałam jak wiele ta niepozorna jagódka może zrobić dla naszej skóry i jakie ma właściwości szczerze się zdumiałam dlaczego kosmetyka tak rzadko po nie sięga.

Otóż jagody Goi to  niezwykle bogate źródło witamin i minerałów a przede wszystkim bogate źródło antyoksydantów, które usuwają toksyny , zwalczają wolne rodniki i odmładzają.


Derma Plus oferuje całą gamę kosmetyków z wyciągiem z jagód Goji, natomiast ja osobiście dzięki platformie Ambasadorka Kosmetyczna mam przyjemność testować piankę do kąpieli.

Pianka jest przebadana dermatologicznie, również na obecność szkodliwego niklu.

Nie zawiera SLES, parabenów wazeliny, formaldehydu , OGM, barwników i alergenów.

Jest przeznaczona do pielęgnacji każdego typu skóry, nawet tej najbardziej delikatnej i wrażliwej.

Jagody goji, których ekstrakt pianka w sobie zawiera pochodzą z upraw biologicznych i wzbogacają piankę w witaminy C, B1 i B2.
 



Tyle tytułem wstępu, czas na moje osobiste wrażenia.

Pierwsze zaskoczenie - konsystencja. W ogóle nie przypomina pianki. Jest zwarta, gęsta i trzeba się odrobinkę namęczyć by wycisnąć kosmetyk z pojemnika. Nie jest to jednak jego wadą, bo wlana pod strumień bieżącej wody bardzo szybko się z nią miesza i tworzy gęstą, pachnącą pianę.

Zapach jest lekki i świeży, nie jest ani przytłaczający ani sztuczny.Sam kosmetyk faktycznie jest łagodny dla skóry i jej nie podrażnia. Taka kąpiel to sama przyjemność - wychodząc z wanny mamy skórę miękką, gładką i delikatną w dotyku a zapach jaki na niej pozostaje jest niesamowicie przyjemny.

Na zakończenie dodam, że pianka dzięki swojej konsystencji jest niesamowicie wydajny a pojemność 500 ml z pewnością wystarczy na długo. Warto się skusić.


czwartek, 15 czerwca 2017

Skuteczna ochrona nie tylko przed potem - antyperspirant NIVEA invisible


Zbliża się lato, czyli taki czas kiedy szukamy jak najlepszych rozwiązań-ochrony dla swojej skóry przed potem. I choć na rynku jest dostępnych ogrom antyperspirantów w różnej formie - od sztyftów, poprzez kulki a na sprayach skończywszy to wcale nie tak łatwo wybrać odpowiedni dla siebie.




Dobry antyperspirant powinien przede wszystkim chronić przed potem i eliminować brzydki zapach.
Dla mnie to jest pierwsza zasada, którą kieruję się przy jego wyborze.

Kolejną niezmiernie istotną kwestią jest zapach. Lubię świeże, lekkie zapachy, które nie są przytłaczające i duszące.

Również forma antyperspirantu jest dla mnie ważna, w zasadzie wybór ograniczam tylko do tzw. kulki lub spray'u. Sztyft zupełnie się w mojej pielęgnacji nie sprawdził, ba nawet nie polubił się ze skórą.




Odkąd pamiętam dla mnie istniała tylko jedna marka i nie piszę tego kurtuazyjnie przez wzgląd na temat posta, ale tak po prostu jest. Klasyczna Nivea w kulce. Zawsze mam w domu i zawsze jest w zapasie, bo dla mnie jest to najlepsza i najskuteczniejsza ochrona przed potem. 

Latem natomiast sięgam również po Nivea lecz stawiam na formę sprayu, który nie tylko chroni przed brzydkim zapachem, ale i w ciągu kilku sekund wspaniale odświeża i orzeźwia skórę.

Wśród wszystkich dostępnych wariantów Nivea postawiłam na antyperspirant w wersji invisible .
Klasyczny, świeży zapach, który długo utrzymuje się na skórze ( choć na pewno nie chroni 48 godzin przed potem) a dodatkowo co dla mnie ważne jest bezpieczny dla ubrań, które noszę.

Otóż moi mili bowiem Nivea invisible można bez obaw stosować nosząc zarówno białe jak i czarne ubrania. Jej specjalna formuła zapewnia ochronę przed powstawaniem żółtych plam na jasnych ubraniach i białych odbarwień na czarnych.  



Wybrałam również ją z powodu zapachu. Piękny, świeży i lekki. W mig odświeża skórę dając mi pewność zdecydowanej, kilkugodzinnej ochrony przed potem i jego nieprzyjemnym zapachem. 

Na jego korzyść przemawia również to, że jest bardzo delikatny dla skóry- nie podrażnia jej nawet użyty już w kilka chwil po goleniu .

Chroni skutecznie przed umiarkowanym poceniem, idealnie sprawdza się w czasie letnich wojaży gdy potrzebujemy natychmiastowego odświeżenia. Jest wygodny w użyciu - formuła twist on/off to najlepsze rozwiązanie w przypadku antyperspirantów no i jest szeroko dostępny. Wszystko to sprawia,że jest jednym z moich niezawodnych ulubieńców.





A wy jaką ochronę preferujecie przed potem i brzydkim zapachem ? Czy oprócz tego zwracacie uwagę na to by dobry antyperspirant dbał nie tylko o waszą skórę lecz i o wasze ubrania ?


niedziela, 4 czerwca 2017

PHYTOKERATINE EXTREME - keratynowy krem odbudowujący do włosów bardzo zniszczonych


Jak bumerang na bloga wraca temat moich włosów bo co tu dużo ukrywać faktycznie odbiegają od ideału. Był taki czas kilka miesięcy temu gdy po wizycie u fryzjera i zdecydowanym obcięciu faktycznie było lepiej , no ale cóż kolejne farbowania, częste używanie prostownicy i suszarki doprowadziły do tego, że wróciłam do punktu wyjścia.

Suche łamliwe, bez połysku i zniszczone. Moje włosy.
Tym razem jednak zamiast eksperymentować z różnego rodzaju kosmetykami postawiłam na produkt prima sort z ciut wyższej półki cenowej o bardzo interesującej formule i ciekawym-bogatym roślinnym składzie. PHYTOKERATINE EXTREME - keratynowy krem odbudowujący do włosów bardzo zniszczonych.




Jak sama nazwa wskazuje możemy spodziewać się kosmetyku z keratyną w składzie. Pewnie większość z Was wie czym jest keratyna dla naszych włosów dlatego tylko w kilku słowach napomknę jak ważny jest ten składnik dla stanu naszej czupryny. Otóż moi mili keratyna to główny budulec łodygi włosa, białko odpowiedzialne za jego stan, wygląd i kondycję oraz odporność na działanie różnych, szkodliwych czynników zewnętrznych.

Gdy łodyga włosa zostaje uszkodzona w jej strukturze tworzą się ubytki, które sprawiają że włosy stają się matowe, bez połysku, a ich odporność na czynniki zewnętrzne ( np. ciepło) jest znikoma.
Rolą kosmetyków z keratyną jest więc odbudowa zniszczonych wiązań i przywrócenie włosom zdrowego wyglądu.

Na samym początku mojej przygody z keratynowymi kosmetykami  miałam wrażenie, że one wcale nie działają a opowieści o ich cudownym wpływie na włosy można włożyć między bajki. Dopiero gdy zagłębiłam się w temat okazało się gdzie tkwi tego przyczyna ich nieskuteczności.
Szampon i odzywka z silikonami w składzie.
Silikony oblepiając łuskę włosa niestety blokowały do niej dostęp keratyny a co za tym idzie nie pozwalały jej na jego regenerację i odbudowę. I choć pozornie włosy ładnie wyglądały, ładnie się. układały to jednak nadal im czegoś brakowało. Regeneracji. Dlatego moi mili - albo silikony albo keratyna.




Odstwiłam wiec kosmetyki z silikonami a w pielęgnacji mojej czupryny zagościł keratynowy krem firmy Phyto .

Czym jest sam krem ? 

Krem jest kompilacją roślinnej keratyny złożonej z 18 biomimetycznych aminokwasów , które dokładnie naśladują naturalną strukturę keratyny włosa przenikają do jego wnętrza, wypełniając ubytki aminokwasów i zapewniając ich rekonstrukcję.Oprócz tego znajdziemy w nim nieznane mi wcześniej masło sapote ( dwa razy bardziej bogate w kwasy omega 6 niż masło shea. Ta wyjątkowa zawartość kwasów tłuszczowych sprawia, że włosy odzyskują wytrzymałość, stają się zregenerowane i głęboko odżywione) oraz olej z drzewa baobabu (który pomaga przywrócić ochronną hydrolipidową warstwę i międzykomórkowe spoiwo włókna włosa).


Jest przeznaczony do stosowania na suche włosy, ale nic nie stoi na przeszkodzie by nałożyć go również na wilgotne końcówki - składniki aktywne w nim zawarte stanowią wtedy dodatkową barierę  ochronną przed takimi czynnikami jak ciepło ( jest idealny dla osób, które często suszą włosy bądź używają prostownicy krem gwarantuje ochronę do temp. 220 stopni Celcjusza ). Oczywiście kremu nie spłukujemy.

Ma bardzo fajną, lekką konsystencję. Zdecydowanie w przeciwieństwie do silikonów nie obciąża włosów a pięknie je wygładza nadając im gładkości i dyscyplinując je. Włosy po niewielkiej dawce kremu pięknie poddają się stylizacji i co jest wręcz dla mnie objawieniem - nie puszą się !

Włosy są lekkie, miękkie i delikatne.  W przypadku olejów często  sprawiały wrażenie niedomytych i przetłuszczonych - czasem nawet zwijały się w strąki. W przypadku kremu Phyto nic takiego się nie dzieje. Wystarczy tylko pamiętać by nakładać go od końcówek do mniej więcej połowy długości włosów i oczywiście omijać skórę głowy :)

Jest niesamowicie wydajny, wystarczy kilka pompek ( 2-3 ) na włosy średniej długości, by osiągnąć zamierzony efekt.
Można stosować codziennie. Gdzieś obiła mi się o uszy informacja,że w przypadku częstego stosowania włosy przyzwyczajają się do tego produktu i efekty już nie są tak spektakularne.W moim przypadku nic takiego nie miało miejsca - krem jak działa na początku tak samo działa i teraz.


Pachnie obłędnie! Nałożony na włosy sprawia, że długo roztaczają wokół siebie, delikatny subtelny i bardzo przyjemny zapach.  


Połączenie odbudowującej mocy keratyny z regenerującą siłą masła sapote i oleju z babobabu sprawia,że zniszczone włosy odzyskują dawne piękno. Stają się mocniejsze, zregenerowane, pięknie błyszczą i wyglądają zdrowo. Zaobserwowałam również że stan nawet  najbardziej zniszczonych fragmentów włosa (końcówki) uległ zdecydowanej poprawie.
I choć krem nie należy do najtańszych - polecam, bo naprawdę jest skuteczny.